Start Lubenia - Grom SPAR Mogielnica 2:2 (0-0)
Bramki: Szymański Wojciech (karny), Gosztyła Tomasz
Na bardzo twardej i nierównej płycie boiskowej, przyszło nam rywalizować w niedzielne, późne popołudnie w Lubeni z miejscowym „Startem”. Wszyscy mieliśmy uzasadnione obawy co do tego spotkania. „Plac” nie największy, a przy tym niemal wyboisty, nie pozwolił „pograć piłką”, która często nie trafiała do adresata zmieniając kierunek po odbiciu od boiskowej nierówności. Miejscowi przyzwyczajeni do takich warunków, skupiali uwagę głównie na stałych fragmentach gry, co przyniosło im wymierne efekty w postaci dwóch bramek. Oddzielną sprawą jest to, że nie odrobiliśmy lekcji po pierwszym straconym golu i drugiego daliśmy sobie strzelić w niemal identycznych okolicznościach. W konsekwencji cały czas zmuszeni byliśmy gonić wynik a wiadomo taka sytuacja wprowadza niepotrzebną nerwówkę zarówno na boisku jak i na ławce rezerwowych. A wystarczyło wykorzystać stuprocentową okazję, z pierwszych minut, i mecz pewnie miałby trochę inną „twarz”. Cóż, liczymy na to Andrzej, że w końcu się przełamiesz. Musisz tylko jak najszybciej zapomnieć o tych nieudanych próbach a swoje myśli ukierunkować na kurs „do przodu”. Trener najlepiej wie jakie drzemią w tobie możliwości, dlatego ciągle daje ci szanse.
Zarówno on, drużyna, jak i cały nasz zespół wierzy, że ci się uda. Poukładaj sobie, na spokojnie, wszystko w głowie, popracuj na treningach a skuteczność sama przyjdzie nawet tego nie zauważysz.
Osobnym, pikantnym kąskiem tego meczu był występ w naszym składzie Wojtka Szymańskiego, jeszcze niedawno stopera „Startu”. Wojtek w pełni profesjonalnie podszedł do sprawy. Zaliczył dobry występ, nie dał się sprowokować a na dodatek pewnym strzałem z rzutu karnego zdobył dla nas gola.
Na dziesięć minut przed końcowym gwizdkiem przegrywaliśmy dwa do jednego. Słuszne posunięcie trenera, który wycofał i Maćka i Romka do linii pomocy, a pozwolił pohasać Tomkowi i Damianowi, przyniosło pożądany skutek. Niezłą akcję z lewej strony boiska wykończył właśnie ten pierwszy. Trzeci mecz, trzeci remis i trzy punkty. Jeśli trzy trójki w tą niedzielę miały by coś znaczyć, to chyba to że w następną powinniśmy strzelić trzy bramki.
„Gromosław”