- autor: tadeo04, 2012-04-16 21:23
-
Trzy mecze, trzy zwycięstwa i trzy razy po trzy punkty. Fajnie jest wygrywać i to z drużynami teoretycznie mocniejszymi niż nasza, bo zajmującymi wyższe miejsca w tabeli.
Wczorajszy mecz, zresztą podobnie jak dwa wcześniejsze należał do tych niezwykle trudnych i pełnych emocji. Oba zespoły miały po dwie wygrane i żaden nie chciał psuć swoich statystyk. „Start” wybrał stronę boiska, więc my rozpoczęliśmy grę. I było to bardzo mocne uderzenie, które na kilkanaście minut całkowicie wybiło przeciwnika z równowagi. Pierwsza akcja po rozpoczęciu ze środka, dogranie Sławka Pizły (kolejna asysta) do nadbiegającego „Sewena”, a ten bardzo przytomnie ograł bramkarza posyłając piłkę nad jego rekami do pustej bramki. Gdybyśmy wykorzystali kolejne szanse, mogłoby być po meczu już na jego początku. Tymczasem goście systematycznie porządkowali swoją grę i na przerwę, choć ciągle przegrywając, schodzili jako równorzędny przeciwnik. Po przerwie trener gości postawił wszystko na jedną kartę.
Wzmacniając siłę ataku wypuścił z rękawa swojego asa. I nie pomylił się, bo ten w dziesięć minut po wznowieniu gry kapitalnym uderzeniem z dwudziestu paru metrów posłał piłkę pod naszą poprzeczkę. Od tego momentu zaczęła się prawdziwa wymiana ciosów. Kiedy obrońcy, z obu stron, popełniali błędy, bramkarze ratowali trudne sytuacje. Wreszcie wspomniany wcześniej Sławek wpadł z piłką w pole karne a potraktowany nieprzepisowo wywalczył jedenastkę, którą Tomek Gosztyła zamienił na prowadzenie. Ale nie na tym miał się ten mecz zakończyć. Kilka minut później znowu był remis za sprawą tego samego zawodnika „Startu”. Z tak zwanego „woleja” zupełnie zaskoczył zasłoniętego Kamila. W siedemdziesiątej minucie, po niekończących się kontuzjach, pojawił się wreszcie na murawie Irek Pączek. Było to bardzo udane posunięcie Leona i taki sam powrót Irka do zespołu. Po dośrodkowaniu z lewej strony, uderzenie przy „krótszym słupku” i jest trzy do dwóch. Swoje szanse mieli jeszcze i Sławek Pizło i Dawid Nawrot, po naprawdę ładnej kombinacji, ale im w tej potyczce nie było dane wpisać się na listę strzelców.
W meczu nie zagrał Wojtek Szymański, który choć z urazem stopy, to jednak był na „Wichroarenie” i wspierał kolegów z drużyny.
GromoSław