Czerwona kartka dla naszego zawodnika, podobno za słowa „ ile ście k…. wzięli”, których jakoś nikt nie słyszał tylko sędzia, świadczyć mogą o tym, co się zdarzyło na boisku w Kozłówku. Oczywiście, że nikt nic nie brał, ani niczego nie dawał. Bo po pierwsze nie ma, z czego a po drugie, po co? Obie drużyny raczej na awans, tym bardziej na spadek, nie mają szans. Jednak sposób prowadzenia meczu i „błędy” arbitrów mogły wywołać takie skojarzenia. Niedawne jeszcze, udowodnione po za wszelką wątpliwością przypadki, żyją w świadomości społeczeństwa piłkarskiego i skutkują takimi właśnie reakcjami. Nie dziwcie się, zatem panowie sędziowie, jeśli nawet padną takie słowa, bo to wasze środowisko samo zgotowało o sobie taką opinię.
Jeśli chodzi o szczegóły to nasza drużyna strzeliła trzy bramki. Przeciwnik, jedną z bardzo wątpliwego rzutu karnego w dziewięćdziesiątej trzeciej minucie meczu. Jak się to, więc stało, że spotkanie przegraliśmy w stosunku jeden do dwu? Ano tak. Pierwsza to niestety, „samobój” w naszym wykonaniu. Brak komunikacji pomiędzy defensywą a bramkarzem i stało się. Jeszcze w pierwszej połowie wyrównał Jacek. Kiedy po przerwie wydawało się, że nic złego nam się przytrafić nie może, bo gospodarze opadli trochę z sił i więcej się bronili niż atakowali, stało się właśnie to co się stało. Najpierw pozbawiono nas prawidłowo strzelonej bramki. Sędzia główny był blisko i niczego się nie dopatrzył, natomiast boczny zasygnalizował spalonego uznając, jak się potem tłumaczył, że zanim Dawid wbił piłkę głową do siatki ta wcześniej była dotknięta przez innego naszego zawodnika. Główny najpierw uznał gola, po czym wycofał się, gdy zobaczył podniesioną chorągiewkę myśląc, iż ta sygnalizuje pozycję spaloną w momencie podania ze środka boiska. No i wreszcie sama końcówka meczu. Normalna walka o piłkę, jakich wcześniej nie brakowało i sędzia niczego nie gwizdał. Podobnie było i teraz. Arbiter główny nie widział przewinienia naszego obrońcy. Gdy jednak piłka opuściła plac gry, po interwencji bocznego, który ponoć zauważył ciągnięcie za koszulkę, podyktował rzut karny. Co zrobić? Sport w swojej istocie jest piękny jednak czasami bywa i okrutny.
Drużynie gospodarzy dziękujemy za sportową postawę. Jest OK.!
Marzy mi się jednak taka sytuacja. Jeśli sędzia się myli na naszą korzyść i mamy tego świadomość to zamiast kierować piłkę do siatki, na przykład z rzutu karnego, należałoby wywalić ją gdzieś w krzaki. Wtedy sędziowie musieliby uznać swój błąd, bo inaczej nigdy się do niego nie przyznają. Przynajmniej ja o tym nie słyszałem. To bardzo trudne ja wiem. Za to jaka chwała?.
GromoSław