- autor: tadeo04, 2013-05-29 11:35
-
Ostatnia kolejka naszej ligi przyniosła wiele niespodzianek i chyba jedną sensację. Nieźle grająca, do tej pory, Lubenia przegrała i to na „własnych śmieciach” z Budziwojem. Niemal nie do pomyślenia, a jednak. Inne wyniki też musiały zaskoczyć, nawet największych znawców, naszego piłkarskiego podwórka. Nie inaczej było w Mogielnicy. Chociaż byliśmy gośćmi, to jednak graliśmy u siebie. Mimo to ledwie udało nam się wygrać z „Tytanem”, drużyną, którą w rundzie jesiennej gładko pokonaliśmy, też na „Wichroarenie”.
Co mogło być przyczyną? Może trochę braki kadrowe, może słabsza skuteczność, bo sytuacji do zdobycia większej ilości goli było dużo. A może to drużyna z Rzeszowa zagrała bardzo dobry mecz stawiając poprzeczkę znacznie wyżej niż wynikałoby to z naszych przypuszczeń? Faktem jest, że to „gospodarze- goście” otworzyli wynik i ten stan utrzymywali aż do momentu, kiedy to, Gosztyła w trzydziestej minucie, z rzutu wolnego wyrównał na 1:1. Druga połowa długo nie przynosiła zmiany rezultatu. Dopiero w końcowej części meczu, po składnej akcji Kłosowski umieścił piłkę w siatce przeciwnika.
Wielkiej euforii, po tej wygranej nie było, ale trzy punkty się liczą. Zespołowi „Tytana” życzymy sukcesów. One kiedyś przyjść muszą, bo przeznaczone są dla drużyn ambitnych i poukładanych a taką drużyną „Tytan” niewątpliwie jest.
GromoSław