„ Grom” Mogielnica- „Grunwald”
Budziwój 5:1
Pogoda 25 października nie
napawała optymizmem. Po kilku dniach siąpiącego deszczu, nastąpiła
co prawda pewna poprawa, ale nie na tyle by wspomniany optymizm
przepełniał świadomość i podświadomość naszych zawodników.
Zwłaszcza, że prawie dwutygodniowy brak treningu sprawił, iż w
szeregi „Gromu” niezauważenie wkradła się niepewność, a ta
zawsze sieje spustoszenie najpierw w psychice a potem także w
poczynaniach na polu walki.
Na godzinę przed południem
stanęli naprzeciw siebie, oczekując sygnału do rozpoczęcia
bitwy. „Grunwald” rosły,
milczący, o nieprzeniknionej twarzy, robił wrażenie niezwykle
groźnego rywala. „Grom” mniej okazały, trochę niepewny,
chociaż przekonany o swojej wartości, a przy tym walczący na
swojej ziemi, nie zamierzał oddawać pola.
Mniej więcej do trzydziestej minuty
pierwszej połowy nikt nie potrafiłby wytypować zwycięscy. Nasi
grali chaotycznie, bez żadnej organizacji. Indywidualne akcje
poszczególnych zawodników najczęściej kończyły się stratami
piłki, narażając zespół na groźne kontry. Wszystko co
staraliśmy się robić na boisku przegrywało z siłą i
bezpardonową grą przeciwnika. Zapomnieliśmy o tym, że każde
nieudane podanie, każda głupia czasem strata piłki to potencjalne
zagrożenie, które mogło mieć bardzo niedobre skutki, również w
ostatecznym rozrachunku. Do tego wszystkiego, ze względu na
dolegliwości kręgosłupa, boisko musiał opuścić Robert Kruczek.
W pewnym momencie dało się zauważyć
jakieś zamieszanie poza obrębem pola wyznaczonego do gry. Czyżby
rywalizacja przeniosła się na trybuny. Po meczu okazało się, że
tak było w istocie. Jeden z kibiców, a może nawet nie grających
już zawodników gości, będąc pod wpływem alkoholu , próbował
sprowokować obraźliwymi słowami naszych. Udało mu się to w stu
procentach. Tyle, że nie przewidział, iż zostanie bardzo szybko
uspokojony i to na dobre, przez odpowiedzialnych za porządek i
bezpieczeństwo na stadionie.
Wreszcie w trzydziestej piątej
minucie, Tomek Gosztyła pociągnął pięknie prawą stroną.
Ogrywając kilku stojących mu na
drodze zawodników „Grunwaldu”, podał dokładnie do Mateusza
Mikuły, ten leżąc prawie na ziemi wpakował piłkę do siatki. To
była akcja, która zwiastowała lepszą grę w dalszej części
spotkania.
Niestety nasza radość, choć była
wielka, to jednak bardzo krótka. Błąd w wyprowadzaniu piłki z
własnej połowy, kosztował nas utratę gola.
Może reprymenda trenera, a może coraz
bardziej właściwe ustawianie się trybów w naszym zespole, którego
zwiastunem była bramkowa akcja Tomka i Mateusza, sprawiły że druga
połowa meczu odsłoniła zupełnie inne oblicze naszej drużyny.
Natarcia rozpoczynające się z
głębi lub środka pola, przenosiły się jak pożar, który nie
wiadomo gdzie rozbłyśnie nowym zarzewiem ognia, siejąc coraz
większą panikę w szeregach przeciwnika.
Efektem poprawiającej się gry naszych chłopaków była bramka Pawła Młynarczyka, a potem telewizyjna akcja
Damiana i Sławka zakończona znakomitym strzałem a w konsekwencji
golem zdobytym przez Romka Błażeja.
Kolejne dwie bramki Młynka, w tym
jedna z rzutu karnego, tylko dopełniły dzieła.
Wygraliśmy trudny mecz, utrzymując
przodownictwo w tabeli. Wnioski z niego każdy niech wyciągnie sam.
Naprawdę jest nad czym pomyśleć.
Okrzyk radości i pieśń
zwycięstwa długo jeszcze unosiły się nad mogielnickim wzgórzem.
W pojedynku z „Grunwaldem” Budziwój
uczestniczyli: A. Chudzicki, R. Kruczek (życzymy szybkiego powrotu
do zdrowia), T. Gosztyła, J. Rzepka, M. Pizło, P. Bochnak, D.
Wiącek,
S. Pizło, P. Kubiś, M. Mikuła (
strzelec bramki) P. Młynarczyk (hat- trick, brawo), P. Rzepka, R.
Błażej (strzelec bramki), I. Pączek, R. Szajna, M. Błażej.
Autor: GromoSław