W minionym tygodniu, drużyna „Gromów”, dwukrotnie wybiegała na murawę stadionu by walczyć o ligowe punkty. I tak się złożyło, że dwukrotnie byliśmy gospodarzami tych spotkań. Przeciwnicy preferujący podobny styl gry. Ciężkie, grząskie boisko w obydwu przypadkach. Skład zespołu i jego ustawienie niewiele różniące się w meczu z Kozłówkiem od tego z Lubenią a jednak obserwujący te spotkania mogli odnieść wrażenie, że oglądali dwie różne drużyny i nie po stronie przeciwników, ale po stronie własnej.
Wszystko, czego brakowało w środę, czyli pewności siebie, determinacji, „piłkarskiej złości” i odrobiny szczęścia odnalazło się w niedzielę ku zdumieniu nielicznych niestety kibiców. Co miało wpływ na dwie tak różne postawy drużyny? Trudno jednoznacznie stwierdzić. Ważne jest to, że było źle a jest znacznie lepiej i choćby z tego tylko powodu należy się cieszyć. Niestety, po sromotnej porażce ze „Startem” (0 : 7), wygrana z „Huraganem” (2 : 1) okupiona została kolejną ciężką kontuzją naszego zawodnika. Grzesiu Jamróz, po brutalnym i zupełnie niepotrzebnym faulu (zdarzenie miało miejsce w okolicy linii środkowej boiska) w karetce został odwieziony do szpitala. Tym większy żal, że jest to bardzo sympatyczny chłopak, znakomity kolega i jakże potrzebny drużynie. „Wabik” trzymamy za ciebie kciuki i życzymy jak najszybszego powrotu do zdrowia.
O meczu z Lubenią, po wyciągnięciu właściwych wniosków, trzeba jak najszybciej zapomnieć. Natomiast spotkanie z Kozłówkiem potraktujmy jako swego rodzaju wzorzec, który można oczywiście poprawiać, ulepszać ale poniżej którego po prostu nie wolno nam schodzić. Wyniki mogą być oczywiście różne, na to składa się wiele elementów, natomiast postawa powinna być co najmniej taka jak w ostatnim meczu. Wszystkim należą się słowa uznania za to spotkanie. Szczególne jednak strzelcom bramek (Damian Wiącek i Sławek Pizło), bo dzięki nim ten mecz wygraliśmy, ale również Romkowi za dyscyplinę w obronie, no i Damianowi w bramce, który po słabszym występie w poprzednim meczu, nie załamał się i zaliczył dobre zawody.
Za tydzień jedziemy do Zagorzyc (w tym momencie przypomniał mi się fragment pewnej piosenki biesiadnej). Teren trudny, ale w sporcie przecież wszystko jest możliwe i wcale nie musimy wracać na tarczy.
W obydwu meczach na boisko wyszli: Kopacz Damian, Stolarewicz Marcin, Baran Łukasz, Marek Pizło, Jamróz Grzegorz, Barczak Mateusz, Pizło Sławek, Sierżęga Piotr, Borkowski Piotr, Wiącek Damian, Gosztyła Tomek, Kocurek Mateusz, Bać Andrzej (kontuzja barku), Kłęk Mateusz, Bednarski Paweł,
GromoSław